Bez kategorii

Bohaterzy niezłomni/ Oscar Arnulfo Romero

Padł tylko jeden strzał. „Zabrzmiał jak wybuch bomby. Arcybiskup upadł. Krwawił u stóp Chrystusa” – wspominała jedna z zakonnic, która widziała wszystko z odległości kilku metrów od ołtarza.
Parę sekund wcześniej abp Óscar Romero zakończył swoje kazanie w kaplicy Szpitala Opatrzności Bożej w San Salwador: „Nikt nie umiera na wieki. Ci, którzy swe zadanie spełnili z głęboką wiarą, nadzieją i miłością, otrzymają koronę chwały. W tym duchu módlmy się teraz…”. Kielicha mszalnego unieść już nie zdążył. Był 24 marca 1980
http://wiadomosci.onet.pl/religia/zbrodnia-pod-oltarzem-dlaczego-zginal-arcybiskup-romero/wqsk3

Oscar Arnulfo Romero, właśc. hiszp. Óscar Arnulfo Romero y Galdámez (ur. 15 sierpnia 1917 w Ciudad Barrios, zm. 24 marca 1980 w San Salvadorze) – salwadorski duchowny katolicki, arcybiskup San Salwadoru, obrońca praw człowieka, Sługa Boży w Kościele rzymskokatolickim.

Urodził się w Ciudad Barrios w górach Salwadoru w pobliżu granicy z Hondurasem. Po opuszczeniu szkoły podstawowej w wieku 12 lat terminował u stolarza, do czego zmusiła go ciężka sytuacja finansowa rodziny. Zdecydował jednak, że chce być księdzem. Wstąpił do zakonu jezuitów w San Miguel. Następnie kontynuował studia teologiczne w San Salwador. Później wyjechał do Rzymu, by kształcić się w Uniwersytecie Gregoriańskim. W 1942 roku otrzymał święcenia kapłańskie[1]. Chciał zostać w Rzymie i robić doktorat z teologii. Postanowił jednak w 1944 roku wrócić do Salwadoru[1], gdzie brakowało wtedy księży.

W kraju piastował różne stanowiska, pnąc się konsekwentnie w górę. Przez lata był księdzem w wiejskiej parafii, następnie pracował w seminariach duchownych. W 1966 roku został sekretarzem Konferencji Biskupów Salwadoru. Uważany był za dobrego administratora, przeciwnikiem angażowania się Kościoła w politykę, znany był jako dobry kaznodzieja, jego homilie i kazania wygłaszane w czasie mszy nadawało pięć stacji radiowych. W 1970 roku otrzymał sakrę biskupią. Postrzegano go jako kandydata bezpiecznego, wystarczająco konserwatywnego, by nie sprawiać kłopotów. Romero pracował jako asystent starszego arcybiskupa San Salwadoru. Początkowo był biskupem pomocniczym arcybiskupa Salwadoru. W 1974 roku został biskupem Santiago de Maria[1].

W tym czasie Salwadorem rządziła junta wojskowa, na której wspieranie Stany Zjednoczone rządzone przez Jimmy’ego Cartera przeznaczały 1,5 miliona dolarów dziennie[1]. Ludność była terroryzowana przez wojsko, policję i prawicowe bojówki. W kraju szalały szwadrony śmierci. 40% ziem uprawnych należało do kilku bogatych rodzin. Większość obywateli żyła w skrajnej nędzy. Istniał oddolny ruch protestu, lecz wyrażanie własnej opinii równało się w tym czasie wyrokowi śmierci. Coraz większa część społeczeństwa zdawała sobie sprawę z panującej w kraju niesprawiedliwości. Chrześcijanie tworzyli grupy podstawowe, w których uczestnicy dyskutowali o roli chrześcijaństwa i jego wpływie na społeczeństwo; każda taka grupa miała własnego księdza wybranego przez uczestników grupy. Ziemianie zorganizowali akcje przeciwko grupom, bojąc się, że wybieranie przez grupy swoich rzeczników doprowadzi do osłabienia ich pozycji; prasa określała uczestników grup jako marksistów. W kraju grasować zaczęły prawicowe gangi i szwadrony ziemskie odpowiedzialne za morderstwa i represje obywateli kraju, a w wyniku wojny domowej w ciągu miesiąca ginęło 3000 osób[1].

Jednym z najbardziej znanych krytyków warunków społeczno-ekonomicznych i najbardziej aktywnych obrońców praw człowieka był wówczas ojciec Rutilio Grande. To Grande powiedział, że psy właścicieli ziemskich jedzą lepiej niż dzieci pracujących na ich polach chłopów. Grande bronił rolników pracujących na plantacjach trzciny cukrowej[1]. Romero, który w 1977 roku został arcybiskupem Salwadoru, bronił ojca Grande przed krytykami ze strony rządzących. W marcu 1977 roku Grande i dwie towarzyszące mu osoby, młody chłopiec i starszy mężczyzna, zostali zamordowani. Sposób, w jaki go zamordowano, oraz fakt, iż nie prowadzono uczciwego śledztwa w tej sprawie, przekonał postrzeganego jako konserwatystę Romero, iż za śmierć zakonnika odpowiada rządząca junta. Morderca wziął ze sobą Romero i pokazał mu zwłoki zamordowanego ojca Grande, miało to być dla niego ostrzeżenie przed dalszą działalnością[1]. Mord doprowadził do przejścia Romero z kierunku umiarkowanego w stronę rewolucjonisty[1]. W proteście Romero zabronił odprawiania w całym kraju mszy w najbliższą niedzielę. Jedynym miejscem, w którym odprawiono mszę, była katedra w stolicy. Mszę celebrował Romero. Tak wyraźny akt nieposłuszeństwa rozwścieczył rząd i zjednoczył zwykłych ludzi, których opinia o arcybiskupie zaczęła się zmieniać.

Romero zaczął zbierać dokumentację zbrodni reżimu, co jeszcze bardziej rozwścieczyło prawicową juntę kraju[1]. W 1979 roku arcybiskup pojechał do Rzymu. Uzyskał audiencję u papieża Jana Pawła II i przedstawił mu dokumenty dotyczące łamania praw człowieka w Salwadorze[1]. Uważano, że jego postawa spotkała się jednak z krytyką ze strony papieża. Niemniej historyk Roberto Morozzo della Rocca, który zrekonstruował tamte wydarzenia i m.in. spotkanie z papieżem, w książce „Primero Dios. Vita di Oscar Romero” uważa, że podczas drugiego spotkania Romero z papieżem (w 1980 roku) Jan Paweł II obdarzył go zaufaniem i nawiązał z nim osobistą więź. Romero był zdania, że trudno jest popierać rząd Salwadoru, który usankcjonował terror i zabójstwa przeciwników politycznych. Po tej wizycie od Romero odwróciło się wielu biskupów, w maju wysłali oni do Watykanu list ze skargą na Romero, oskarżając go o to, że próbuje uzyskiwać swoją osobistą popularność[1], o podżeganie do rewolucji i sprzyjanie walce klas w Salwadorze. Romero zyskiwał na popularności, stał się symbolem walki o prawa człowieka w wielu krajach Ameryki Południowej. Jednocześnie odwrócili się od niego niemal wszyscy (poza jednym) biskupi. Coraz bardziej jasne stawało się, że nad Romero zawisło niebezpieczeństwo. Gdy zaczął otrzymywać listy z pogróżkami, a pod ołtarzem w jego kościele znaleziono bombę, poprosił swoich przyjaciół, by nie zbliżali się do niego i nie narażali się na niebezpieczeństwo.

Rządzony przez Romero Kościół coraz bardziej angażował się w obronę praw człowieka. Duchowni dokumentowali zbrodnie reżimu. Romero starał się bronić obywateli przed ich własnym rządem. Wygłaszał bardzo odważne kazania. Apelował do polityków i społeczności międzynarodowej. W liście do prezydenta Cartera pisał: Mówi Pan, że jest chrześcijaninem. Jeśli naprawdę nim Pan jest, proszę zaprzestać udzielania pomocy wojskowej tutejszej armii, ponieważ jest ona używana, by zabijać moich ludzi. Carter jednak obawiał się, że Salwador może stać się nową Nikaraguą. Apel Romero pozostał niewysłuchany.

Dwa tygodnie przed zabójstwem Romero, w bazylice miała miejsce msza za zamordowanego lidera Chrześcijańskiej Demokracji, z udziałem Oscara Romero. W czasie mszy znaleziono dynamit. Na mszy znalazło się wielu chadeków; gdyby zamach się udał, Romero mógłby zostać wtedy uznany za przypadkową ofiarę zamachu na przedstawicieli partii[1].

W tym samym roku Romero został nominowany do Pokojowej Nagrody Nobla. Rok później 23 marca podczas mszy Romero zwrócił się do członków sił zbrojnych: Bracia, pochodzicie z naszego ludu. Zabijacie własnych braci. Każdy ludzki rozkaz dotyczący zabicia musi podlegać prawu bożemu, które mówi „Nie zabijaj”. Żaden żołnierz nie jest zobowiązany wypełniać jakiegokolwiek rozkazu sprzecznego z prawem boskim. […] Najwyższy czas, byście słuchali własnego sumienia, a nie grzesznych rozkazów. Kościół nie może milczeć wobec takiej niesprawiedliwości. […] W imieniu Boga, w imieniu cierpiących ludzi, których płacz codziennie coraz wyżej wznosi się ku niebu, proszę was, błagam, rozkazuję wam: zaprzestańcie represji. Zostało to wezwane potraktowane jako zawołanie do buntu przeciwko reżimowi[1].

Następnego dnia arcybiskup Romero został zastrzelony podczas celebrowania mszy w szpitalnej kaplicy. Tego dnia w kazaniu mówił, że człowiek nie może kochać siebie samego tak bardzo, by nie angażować się w rzeczy niebezpieczne, gdy do tego wzywa go historia. Na pogrzebie Romero, w którym uczestniczyło ponad milion osób z całego świata, siły bezpieczeństwa zabiły 40 cywilów.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Oscar_Romero
…………………………………………………………
Co spowodowało że Abp Romero Spotkał się na początku z raczej ostrożnym potraktowaniem przez Stolicę Apostolską, co opóźniło jego proces beatyfikacyjny.
Na podstawie nieprawdziwych przesłanek łączono Abp. Romero z teologią wyzwolenia, czyli marksistowskim odchyleniem pojmowania nauki KK.
…………………………………………………….
Benedykt XVI do biskupów Brazylii o roli katolików w oświacie i niebezpieczeństwach teologii wyzwolenia
(…)
„W tym sensie warto przypomnieć, że w sierpniu minęło 25 lat od wydania instrukcji Kongregacji Nauki Wiary Libertatis nuntius o pewnych aspektach teologii wyzwolenia – mówił Ojciec Święty. – Wskazała ona na niebezpieczeństwo związane z bezkrytycznym przyjmowaniem przez niektórych teologów tez i metodologii pochodzących z marksizmu. Następstwa tego, mniej czy bardziej widoczne w postaci buntu, podziału, rozbieżności, anarchii, dają się jeszcze odczuć, powodując w waszych wspólnotach diecezjalnych wiele cierpienia i utratę żywotnych sił. Proszę tych, którzy czują się w jakiejś mierze wewnętrznie pociągani pewnymi łudzącymi zasadami teologii wyzwolenia, by skonfrontowali się na nowo ze wspomnianą instrukcją, przyjmując łagodne pouczenie, jakiego obficie udziela. Wszystkim przypominam, że źródłem najwyższego prawidła wiary Kościoła jest ”jedność, jaką Duch Święty ustanowił między świętą Tradycją, Pismem Świętym i Urzędem Nauczycielskim Kościoła, łącząc je tak silną więzią wzajemności, że nie mogą one istnieć niezależnie od siebie”.

Teologia wyzwolenia czyli marksistowska wizja Kościoła — nowatorska interpretacja wiary oparta na szczytnych ideałach pomocy ubogim, która w swych założeniach miała otworzyć Kościół południowoamerykański na sprawę biednych, po bliższej analizie pozostaje tylko upolitycznioną i mało skuteczną ideologią. To nie jest katolicyzm, tylko nowa marksistowska religia. I niestety, ta ideologia jest bardzo skuteczna w destrukcji katolicyzmu.
http://www.traditia.fora.pl/kosciol-w-mediach-swiat,61/benedykt-xvi-o-niebezpieczenstwach-teologii-wyzwolenia,3212.html
…………………………………………………..
Abp Romero nie był nigdy zwolennikiem teologii wyzwolenia. Nie odszedł od nauki KK. Nie namawiał nikogo do walki zbrojnej. Jego działania w obronie uciśnionych ograniczało się do pisania listów do panującej junty, płomiennych kazań, odwoływania się i szukania pomocy u prezydenta Cartera, który finansowo wspomagał juntę i apelowania do Stolicy Apostolskiej.
Swoją drogę życiową wybrał w pełni świadomie. Zdawał sobie sprawę z zagrożenia. Nie uląkł się pogróżek. Choć wiedział, że wcześniej czy później zostanie zamordowany, ofiarował swoje życie za wiarę, która nakazuje bronić najuboższych.
„Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” Mt 25, 40
…………………………………………………………
Ile niebezpieczeństw dla czystości wiary niosła teologia wyzwolenia można zrozumieć, gdy przyjrzymy się tylko niektórym jej zwolennikom.
Abp Gerhard Ludwig Müller, od 2012 roku pełniący funkcję prefekta Kongregacji Doktryny Wiary, chwali teologię wyzwolenia!

http://www.traditia.fora.pl/kosciol-w-mediach-swiat,61/abp-muller-chwali-teologie-wyzwolenia,9999.html

Ks. Andrea Gallo już śp. publicznie oświadczył, że jest komunistą. Piosenka w wykonaniu tego księdza i wiernych w Kościele po Mszy św. 8 grudnia 2012 roku.

… jest o tym tu:
http://www.traditia.fora.pl/bractwo-kaplanskie-sw-piusa-x-fsspx,32/wlochy-skandal-na-pogrzebie-ksiedza-gallo,9890.html
O teologii wyzwolenia cytat z książki Służyć prawdzie kard. J. Ratzingera (str. 283):
(…)
http://www.traditia.fora.pl/kosciol-w-mediach-swiat,61/pomyslny-przebieg-procesu-beatyfikacyjnego-jana-pawla-i,8668.html#48060

(Podane linki i pseudo- porywającą do walki pieśń Bella Ciao- można otworzyć z komentarzy).

Bez kategorii

Duma czy wstyd dla Polski

Cały świat się dowie, że Polacy mordowali Żydów. „Ida” z Oscarem
REUTERS / FORUM
Oto triumf polityki kulturalnej III RP. Film w którym Polacy mordują Żydów, a komuniści usprawiedliwiają tym swą nienawiść do Armii Krajowej i Żołnierzy Wyklętych został przez amerykańską Akademię Filmową włączony do grona najlepszych filmów świata.

„Ida” była nominowana do Oscara w dwóch kategoriach – za zdjęcia i za najlepszy film nieanglojęzyczny. Statuetkę przyznano w tej drugiej kategorii. Film Pawła Pawlikowskiego pokonał m.in. antyputinowskiego „Lewiatana” rosyjskiego reżysera Andrieja Zwiagincewa.

Film „Ida” początkowo nie wywołał w Polsce poruszenia – obejrzało go zaledwie sto tysięcy osób. Dopiero gdy zaczął być chwalony za granicą polscy eksperci z dziedziny kinematografii przyznawali, że jest to „arcydzieło sztuki filmowej”. Obraz Pawlikowskiego opowiada historię Heleny Wolińskiej – stalinowskiej sędzi żydowskiego pochodzenia, skazującej polskich bohaterów na karę śmierci. Na ekranie towarzyszy jej tytułowa Ida – jej siostrzenica – nowicjuszka jednego z zakonów, która dopiero od ciotki dowiaduje się o swym pochodzeniu.

Historia opiera się o mord dokonany przez Polaków na dziecku Wolińskiej – ma on usprawiedliwiać jej późniejszą nienawiść do chrześcijan znad Wisły.

Gdy „Ida” została nominowana do Oscara, Reduta Dobrego Imienia zwróciła się z apelem do Dyrektor Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej – a więc instytucji dotującej film. Sygnatariusze prosili o dopisanie do filmu prawdy historycznej o relacjach Polaków i Żydów w trakcie wojny. PISF apel zbagatelizował.

W promocję filmu zaangażowała się też premier Ewa Kopacz. – Gorąco kibicuję naszym twórcom. Jesteśmy z Was wszyscy bardzo dumni. Stworzyliście mądre i przejmujące kino – mówiła szefowa rządu w specjalnym filmie przygotowanym przez kancelarię premiera z okazji ceremonii rozdania Oscarów.

– Budzący zachwyt polskich salonów film „Ida” to nic innego jak wyjątkowo wredna opowiastka usprawiedliwiająca komunistyczną zbrodniarkę. Jakie wrażenie odniesie światowa societa kulturalno-polityczna, zobaczywszy ów obraz? Że Polacy to żądna żydowskiej krwi i kasy dzicz, która sama zasłużyła sobie na wszystkie cierpienia, zadane jej po wojnie przez czerwonych katów – pisał Krzysztof Gędłek w recenzji filmu do której przeczytania zachęcamy.

– Choć wizja Oscara dla „Idy” ekscytuje elity postkolonialnej III RP – musimy stanowczo zaprotestować i powiedzieć głośno: nie chcemy tego Oscara! Cena, jaką przyszłoby nam za niego zapłacić byłaby bowiem obłędnie wysoka – pisaliśmy przed rozdaniem nagród Akademii Filmowej w tekście zatytułowanym „Nie chcemy tego Oscara”.
http://www.pch24.pl/caly-swiat-sie-dowie–ze-polacy-mordowali-zydow—ida–z-oscarem,34141,i.html

Bez kategorii

ISIS w natarciu/Ataki na KK/Przepowiednie

Państwo Islamskie przygotowuje się do inwazji na Europę z terytorium Libii

admin, czw., 2015-02-19 12:00
Kategorie: Europa ISIL ISIS Islam Islamiści konflikt zbrojny Państwo Islamskie terroryzm WOJNA włochy

Skala zjawiska: kontynetalne
ryzyko wojny

Źródło: 123rf.com
Według europejskich służb specjalnych bojownicy Państwa Islamskiego z Libii planują inwazję na Europę. W planach jest przedostanie się dżihadystów łodziami na należącą do Włoch Lampeduzę. Potem przebywający pod przykryciem imigrantów islamiści ujawnią się na rozkaz i zaatakują.

Jeśli traktować poważnie zapewnienia ideologów ISIS, celem jest zdobycie Rzymu, jako symbolicznej stolicy chrześcijaństwa. Jeszcze 10 lat temu byłoby to nie do pomyślenia, ale obecnie nie wygląda to już fantastycznie. Zwolennicy Państwa Islamskiego są już na kontynencie europejskim i rozmnażają się w przeciwieństwie do Europejczyków korzystając chętnie z pomocy społecznej oferowanej im przez zachodnie państwa opiekuńcze.

Fundamentaliści islamscy od dłuższego czasu usiłują sprowadzić wojnę do Europy. Były już zamachy w Madrycie, Londynie, a ostatnio również w Paryżu i w Kopenhadze, ale to wszystko uznano za incydenty. Celem jest otwarcie frontu na naszym kontynencie i dlatego Państwo Islamskie szykuje inwazję na dużą skalę. Najbardziej prawdopodobnym celem wydaje się być Rzym, a pierwszy krajem, który się z tym zmierzy ze względu na usytuowanie geograficzne, będą Włochy.
File 40859
Bez zniszczenia Libii na skutek zachodniej interwencji nie doszłoby do „irakizacji” tego kraju, a w konsekwencji anarchii, zniszczenia i masowej śmierci. Tak jak wcześniej widzieliśmy serię ewidentnie inspirowanych przez siły zewnętrzne „Arabskich Wiosen” tak teraz w miejsca zdewastowane poprzez obalenie silnej władzy w naturalny sposób wchodzą fundamentaliści kojarzeni z Państwem Islamskim.
http://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/panstwo-islamskie-przygotowuje-sie-inwazji-europe-terytorium-libii
…………………………………………………….
Proponuję przeczytać tekst z oryginalnego źródła, które podane jest w komentarzu. Warto zwrócić uwagę na opinie czytelników. Wiele z nich zawiera dodatkowe informacje, w tym także teksty proroczych wizji, np. O. Klimuszko, które dziwnie mocno odpowiadają zapowiadanym atakom Islamistów. W komentarzach są też linki do innych pokrewnych informacji, z którymi warto się zapoznać.

Bez kategorii

Niebezpieczne/wątpliwe metody lecznicze: krople Bacha

Obecnie niezwykle nagłaśniany jest w internecie temat nowej metody leczniczej opartej na kroplach Bacha. Jest publikowane mnóstwo entuzjastycznych świadectw poprawy zdrowia.
Jednakże należy zwrócić uwagę na fakt, że nowa metoda leczenia pojawiła się niedawno. Pomimo pozytywnych opini, nie należy im wierzyć pochopnie, bo nie znamy działania długofalowego, ani skutków ubocznych. W skrócie: przyjrzyjmy się preparatowi zwanemu ,,krople Bacha”.
……………………………………………………..
Terapię ekstraktami kwiatowymi stworzył angielski lekarz dr Edward Bach.
Opiera się ona na podstawowej zasadzie homeopatii, która mówi, że chorobę trzeba pokonać, wzmacniając nie tylko siły organizmu, ale i psychiki.

Do mobilizowania sił psychicznych, dr Bach opracował receptury esencji kwiatowych, które powstają z kwiatów ziół, krzewów i drzew.

Psychiczna mobilizacja dla zdrowia
dr Bach twierdził, że choroby, które przeważnie biorą się z negatywnego stanu umysłu człowieka, można zwalczać pozytywną energią emanującą z kwiatów. Cechą zasadniczą tej energii jest wprowadzanie człowieka w stan harmonii i równowagi wewnętrznej, sprzyjającej zdrowiu.
Naturalny proces produkcji
Do produkcji tych leków nadają się tylko rośliny rosnące dziko, bo uprawiane przez człowieka tracą, według dr. Bacha, właściwości lecznicze. Aktywne energetycznie ekstrakty Bacha robi się z roślin zbieranych z terenów czystych ekologicznie. Materiał roślinny jest moczony w źródlanej wodzie, a następnie esencje są naświetlane światłem słonecznym.

Oryginalne tylko z Anglii
Ekstrakty Bacha produkuje się tylko w Centrum Bacha w Anglii. Przez twórcę zostały podzielone tak, by można było przyporządkować je pewnym grupom problemów psychicznych.

Zasady stosowania
W lekach dr. Bacha pierwotnie stosowano esencje z 38 roślin, w większości od wieków wykorzystywanych w ziołolecznictwie. Żadna z tych roślin nie jest trująca. Do tego kanonu następcy dr. Bacha dodali jeszcze inne rośliny, na przykład mchy lub porosty, które wzbogaciły możliwości zastosowania.

Bezpiecznie i naturalnie
Każdy z ekstraktów odpowiada pewnym stanom psychiki lub cechom charakteru.
Można je zażywać pojedynczo lub dowolnie mieszając (do 7 składników). Stosować je mogą osoby w każdym wieku i stanie zdrowia, nawet kobiety w ciąży.
Nie można ich przedawkować ani wyrządzić sobie nimi krzywdy, ponieważ są bardzo łagodne. Nie mają efektów ubocznych. Ale nie wolno ich stosować zamiast leków tradycyjnych, lecz jako terapię uzupełniającą.

Jak dobierać?
Najpierw trzeba zastanowić się nad swoim stanem psychicznym i rozpoznać przyczyny złego samopoczucia. Tylko precyzyjne określenie przyczyn i objawów dolegliwości pomoże w prawidłowym doborze esencji. Do każdej esencji jest dołączony opis stanów, na które pomaga. Ale te charakterystyki należy traktować jako wskazanie pewnego kierunku, a nie ścisłe zalecenia.

Kiedy oczekiwać poprawy?
W terapii Bacha nie ma mowy o szybkości działania, bo nie tak działają specyfiki tego rodzaju. Dlatego nie należy zniechęcać się brakiem widocznych zmian po kilku czy
kilkunastu dniach. Działanie takich leków jest bardzo powolne i delikatne.
Czasem zmiany można zauważyć dopiero po kilku tygodniach. A jeśli został popełniony błąd przy doborze, to poprawa może nie nastąpić w ogóle i wtedy należy zastanowić się nad zmianą esencji.
(fragment artykułu)
http://www.esencjebacha.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=130:energia-kwiatow&catid=12&Itemid=116

Tu już uderza pewne niebezpieczeństwo. Niby preparat jest pochodzenia roślinnego, ale nie można utożsamić metody leczenia z ziołolecznictwem. Jak wynika z artykułu (dotyczące szczegółowych określeń doboru preparatu) to pacjent sam sobie stawia diagnozę i wybiera preparat.
No… Trzeba dużej odwagi…
………………………………………………………
Podobnie jak w klasycznej homeopatii, produktem końcowym jest substancja wysoce rozcieńczona, zawierająca jedynie ślad energetyczny.
Esencje dr. Bacha należą do pokrewnej rodziny leków, ponieważ:

powstają w wyniku energetyzacji;(!)
koncentraty dostępne w sprzedaży są bardzo rozcieńczone – brak możliwości wykrycia substancji aktywnych;(!)
koncentraty zamiast składników roślinnych zawierają energię leczniczą;(!)
metoda słoneczna i metoda termiczna są uznawane przez Brytyjską Farmakopeę Homeopatyczną.

(Fragment artykułu)
http://www.esencjebacha.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=73&Itemid=164

Bardzo proszę zwrócić uwagę na zdania, gdzie dodałam wykrzyknik.
To wyraźny dowód, że krople Bacha nie są ziołolecznictwem, lecz metodą pseudo-leczenia zbliżoną do homeopatii.
…………………………………………………
Autor: Jaromir (—.biol.uni.lodz.pl)
Data: 2003-10-01 13:32

Zastanawiam się na stanowiskiem kościoła katolickiego odnoszącej się kwestii stosowania kropli – preparatów dr Bacha. Jak mi wiadomo środowisko katolickie bardzo ostrożnie i raczej niechętnie odnosi się do kuracji lekami homeopatycznymi. Stanowisko to opiera się na podstawie braku dobitnych faktów naukowych przemawiających za skutecznością działania tych preparatów, a w szczególności dotyczy potencjalnego niebezpieczeństwa, które może wynikać z oddziaływania negatywnych mocy – energii na organizm osoby poddanej kuracji. W tym miejscu należy wspomnieć, że twórcą homeopatii był Hahnemann, który zaprzeczał istnieniu Chrystusa w wymiarze pojmowanym przez osobę wyznającą wiarę chrześcijańską, a same formuły i sposób tworzenia leków (jak sam przyznawał) otrzymał za pośrednictwem duchów podczas seansów spirytystycznych, w których niejednokrotnie uczestniczył.
Esencje doktora Bacha opierają się co prawda na zamyśle Hannemana, jednak podobieństwo dotyczy jedynie stosowania jak najniższej – energetycznej dawki leku, ze względu na pozbycie się efektów ubocznych podczas terapii. Sama osoba dr Bacha wydaje się posiadać odmienne zasady moralne i etyczne niż twórca Homeopatii, inne jest także założenie działania leków – nie funkcjonuje tu zasada, że podobne leczy się podobnym. Ważne jest także kwestia stosowania w esencjach tylko związków pochodzenia roślinnego i brak procesu potencjalizacji, tak charakterystycznego dla tworzenia typowych leków homeopatycznych. Piszę o tym bo sam zdecydowałem się na terapię powyższymi esencjami i nie jestem przekonany do końca czy uczyniłem słusznie. Bardzo proszę o sugestie.
Z poważaniem
Jaromir Michałowicz
Odpowiedz na tę wiadomość
Re: Esencje dr Bacha
Autor: Wacław Oszajca SJ (—.krzyz.sdi.tpnet.pl)
Data: 2003-10-02 16:30

W sprawach związanych ze zdrowiem najlepiej zasięgać rady u lekarzy. Papież, biskupi i prezbiterzy niewiele w sprawach medycznych mają do powiedzenia. To nie nasza domena. Nie wiem też, co to są te środowiska kościelne?
Osobiście, jako ja, człowiek, odradzałbym Panu tego typu terapie. Uważam, że stosowanie ich jest albo błędem, w przepadku ludzi niezorientowanych w sprawie, albo oszustwem i żerowaniem na ludzkiej niewiedzy. Owszem, lekarze tez się mylą, ale przynajmniej jest duża szansa na poprawienie błędu, czego nie można powiedzieć o tych wszystkich tzw. niekonwencjonalnych terapiach. Pozdrawiam.
Odpowiedz na tę wiadomość
Re: Esencje dr Bacha
Autor: Tadeusz (213.25.39.—)
Data: 2003-10-03 06:53

W pytaniu widoczna jest dobra znajomość tematu Homeopatii. Potencjalizacja jest rzeczywiście istotą Homeopatii.

Trzeba się chronić modlitwą i Sakramentami.
W przypadku wątpliwości co do rodzaju oddziaływania skutecznie ochroni to przed potencjalnymi niebezpieczeństwami.
Jest zasadą, iż leki niekonwencjonalne nie działają na tych, którzy są pod ochroną Łaski, o ile ich działanie jest połączone z siłami duchowymi nie pochodzącymi od Boga.
Ważne, by człowiek je sporządzający nie miał nic wspólnego z magią, spirytyzmem, okultyzmem i podobnymi praktykami. W takim przypadku wszystko może być zaczarowane i niebezpieczne, jakikolwiek byłby sposób przyrządzania i towarzyszące racje. Istotny jest stosunek do Chrystusa. Człowiek nie wpada na dobre pomysły z przypadku:
Ja jestem krzewem winnym, wy – latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić.
(Ew.Jana 15:5)

Pozdrawiam.
http://www.katolik.pl/forum/read.php?f=1&t=33725&a=2
……………………………………………………..
Ot i sedno sprawy. Krople Bacha- jak wynika z przedstawionych powyżej treści nie są metodą leczniczą. Nie mają nic wspólnego z ziołolecznictwem. Są to o preparaty zbliżone do homeopatycznych, a ich działanie, które krótkofalowo może sugerować poprawę zdrowia, lecz w oddziaływaniu długofalowym przyniesie efekt podobny do preparatów homeopatycznych. Nie zapominajmy, że homeopatię jako metodę ,,leczenia” stworzył Hahnemann, mason, który zaprzeczał istnieniu Chrystusa, był wrogiem Katolicyzmu, a w szerokim pojęciu: samego Boga

Bez kategorii

Rozeznanie odnośnie pochodzenia objawień

Publikacja norm odnośnie objawień i wizji

Kongregacja Nauki Wiary opublikowała na swej stronie internetowej normy postępowania w sprawie rozpoznawania domniemanych objawień i wizji.

Image Image

Medjugorje, Figura Zmartwychwstałego Zbawiciela w Medjugorje

Są to oficjalne tłumaczenia na języki nowożytne (francuski, angielski, włoski, hiszpański i niemiecki) dokumentu zaaprobowanego przez Sługę Bożego, papieża Pawła VI 24 lutego 1978 r., a następnie opublikowanego w języku łacińskim.

Jak zaznacza we wprowadzeniu obecny prefekt Kongregacji Nauki Wiary, kard. William Levada w chwili, kiedy ukazał się ten dokument uważano, że wystarczy jego tekst łaciński, tym bardziej, że jest on adresowany przede wszystkim do biskupów. Jednak w międzyczasie jego tłumaczenia ukazały się w różnych pracach, bez właściwej aprobaty Stolicy Apostolskiej. Ponadto kwestię tę poruszył w adhortacji posynodalnej „Verbum Domini” Benedykt XVI. Ojciec Święty zalecił „pomaganie wiernym we właściwym rozróżnianiu słowa Bożego i objawień prywatnych, których rolą nie jest (…) «uzupełnianie» ostatecznego Objawienia Chrystusa, lecz pomaganie w pełniejszym przeżywaniu go w jakiejś epoce historycznej”.

Normy Kongregacji Nauki Wiary są swoistym vademecum postępowania, w przypadkach kiedy docierają do biskupa informacje na temat domniemanych objawień, czy wizji prywatnych. Do obowiązków ordynariusza miejsca należy bowiem badanie wstępne danego zjawiska. Jest to również ważne w obliczu szybkości, z jaką krążą informacje o domniemanych objawieniach oraz możliwości organizowania spontanicznych pielgrzymek. Zjawisko to stanowi więc wyzwanie dla władz kościelnych.

Normy przedstawiają kryteria „pozytywne” i „negatywne”, które mają służyć określeniu wiarygodności zjawiska nadzwyczajnego. Ich zasadniczym celem jest obrona wiary ludu i unikanie upowszechniania się twierdzeń zaprzeczających nauce Kościoła czy wprost jej przeciwnych.

By zyskać pewność moralną odnośnie do domniemanego faktu konieczne jest rygorystyczne dochodzenie. Dotyczy ono badania równowagi psychicznej „wizjonera”, jego uczciwości, prawości życia, szczerości, łagodności wobec władzy kościelnej i zdolności powrotu do normalnego życia wiary. Muszą być między innymi wykluczone przypadki zbiorowej psychozy lub histerii.

Dla uznania nadprzyrodzonego charakteru objawienia nie wystarczają nawrócenia, pomimo, że mają swoje znaczenie „trwałe i obfite owoce duchowe”. Orędzie otrzymane przez wizjonerów musi być zgodne z bezbłędną doktryną. Powodem do nieufności może być na przykład wyraźne poszukiwanie korzyści związane z danym faktem czy też czyny złe moralnie, popełnione przez wizjonera czy jego zwolenników podczas domniemanego objawienia czy w związku z nim.

Każdy biskup musi czuwać, zasięgać informacji i podejmować działania, aby zapobiec nadużyciom w sprawowaniu kultu. Do jego obowiązków należy potępienie błędnych nauk i zapobieganie niebezpieczeństwu fałszywego mistycyzmu. Jeżeli natomiast istnieje pewność o nadprzyrodzonym charakteryzue zjawiska, biskup może zezwolić na publiczne przejawy pobożności.

Jak zauważa na łamach portalu vaticaninsider, Andrés Beltramo Alvarez decyzja o opublikowaniu tych norm nie jest związana z jakimiś szczególnymi wydarzeniami. Z drugiej strony podkreśla, że dzieje się to w chwili, kiedy powołana przez Stolicę Apostolską specjalna międzynarodowa komisja bada domniemane objawienia maryjne w Medjugorje, w Bośni. Jest to zjawisko na skalę światową. Jego zagorzałych zwolenników i przeciwników liczy się w setkach tysięcy. Stolica Apostolska wypowie się na ten temat zgodnie z obiektywnymi kryteriami, które są teraz publicznie dostępne i dotyczą wszystkich przypadków domniemanych objawień.

http://ekai.pl/wydarzenia/x54963/publikacja-norm-odnosnie-objawien-i-wizji/
http://www.traditia.fora.pl/medjugorie-vassula-ryden-i-inne-falszywe-objawienia-i-wizje,46/publikacja-norm-odnosnie-objawien-i-wizji,8025.html